TRYB JASNY/CIEMNY

Curry King w Piasecznie

Świetna przystawka, a potem było dalej bardzo smacznie fot. D.Szymborska


Brzmi jak znana sieciówka  z królem kebabu, a jest ciepłą i całkiem sporą restauracją hinduską.

Wolnostojący budynek przy torach w Piasecznie, jest duży ogródek, stojak na rowery i ludzie, dużo ludzi. Restauracja tętni życiem.

W środku gra hinduska muzyka, na szczęście niezbyt głośno. Obsługa jest miła, w miarę mówi po polsku. Menu ma 103 pozycje. To ważne bo najłatwiej zamawiać jest podając numerek dania.

Na naszym stole były 09, 44, 59, 93….wszystko pyszne!

Przystawka to Paneer Tikka – czyli kawałki specjalnego białego sera grillowane w piecu Tandoor. Tutaj w królu curry to szaszłyk podany z surówką. Ser świetny, warzywa cudownie upieczone, do tego surówka mimo, że nie wyglądająca zbyt atrakcyjnie wyborna! Jest ostro!

W karcie są oznaczenia – od uśmiechniętej buzi – czyli danie łagodne, po papryczki do sztuk 3 – bardzo ostre! Dania bez oznaczeń są….no właśnie jak się przekonałam po prostu ostre, ale na szczęście wciąż aromatyczne i smaki są do rozróżnienia a nie przepalające przełyk. Oczywiście poczucie smaku ostrego jest rzeczą bardzo indywidualną…


Wafle z soczewicy było super chrupiące fot. D.Szymborska

Porcje mięsa duże i też bardzo smaczne fot. D.Szymborska


Masala Papad ma znaczek jednej papryczki, i akurat w przypadku tej porcji to to, było na wyrost bo chrupiące wafle z soczewicy wcale nie były takie ostre!

Dwa dania mięsne Methi Chicken i Kadai Mutton smakowały świetnie. Wygląda na to, że nie warto sugerować się oznaczeniami bo jagnięcina miała aż dwie papryczki – narysowane w menu a była minimalnie ostrzejsza od kurczaka.

Methi Chicken to kurczak gotowany z liśćmi kozieradki w specjalnych przyprawach. Sos bardzo aromatyczny, mięso rozpływające się w ustach, a ostry imbir na górze podkręcający smak. Jagnięcina – w przyprawach Kadai Masala świetna, sos ciężki ale też pyszny.

Kącik dla dzieci, bynajmniej nie jest urządzony szwedzkimi mebelkami fot. D.Szymborska


Do Piaseczna nie jest tak daleko, czasem warto zrobić sobie wycieczkę a Curry King jest tego warty! Jestem przekonana, że nie trafilibyśmy tutaj, gdyby nie festiwal smaków hinduskich, gdzie kucharze z króla przypraw podawali naprawdę smaczne dania.


Uwaga, niech nikogo nie zwiedzie domek przy torach, ogródek rowery itp. tu wcale nie jest tanio, dania mięsne (czyli samo mięso w miseczce) kosztują od 25 do 35 złotych, a wiadomo, że przecież w kuchni hinduskiej chodzi o wielość potraw w czasie jednej kolacji czy obiadu. Są też zestawy lunchowe w tygodniu, wreszcie można zamawiać przez aplikację – tak  jakby się było w sklepie internetowym.

EDIT w październiku 2017

Pomyślałam, że nie ma sensu pisać nowego postu. Dopiszę tutaj. 

Kolejna wizyta - pysznie, ba nawet bardzo, tyle, że okazuje się, że za pierwszym razem byliśmy gośćmi gorszej kategorii. Zabrakło podgrzewaczy pod dania, przystawki były na talerzach a nie na półmisku. Inna też była obsługa. Teraz za drugim razem, pan kelner nakrywał do stołu tak by talerze trzymać tylko przez serwetkę, przychodził kilka razy pytać czy wszystko w porządku.... 

Może to zmiany w Curry King'u a może dużo zależy od szczęścia. Durgi raz był wybitnie smaczny, do tego obsługa i sposób podania "plus trzy punkty" (minimum).

A wyglądało to tak:

Półmisek przystawek fot. D.Szymborska

Dania główne - kurczak, jagnięcina i ziemniaki z 5 rodzajami chlebków hinduskich fot. D.Szymborska



Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa