TRYB JASNY/CIEMNY

Księga soków – recenzja książki Murray’a

Dzięki Murray'owi wiem, że jedno jabłko to nie tylko 81 kcal, ale też: 0,27g białka, 0.49g tłuszczu, 21g węglowodanów, dodatkowo zawiera: 
potas (159mg), wapń (10mg), Żelazo (0,25mg), Magnez (6mg), Fosfor (10mg), Sód (1mg). 
Jeżeli chodzi o witaminy to jabłko zawiera: witaminę A i C, jak również 
Tiaminę, Ryboflawinę i Niacynę... fot. D.Szymborska


Czas na rachunek sumienia i porównanie z przeciętnym Amerykaninem, który zdaniem Murray’a w ciągu roku zjada 50kg  (słownie: pięćdziesiąt) kilogramów cukru rafinowanego i 27kg tłuszczów i olejów.

Szczegółowo przedstawia się to następująco – najpierw statystyczny Amerykanin a potem, jak mi się wydaje, że jest w moim przypadku.

Amerykanin – 300 butelek napojów słodzonych. Ja – myślę, że 60 będzie – tyle, że tymi napojami słodzonymi są kupne Izotoniki, które piję przy okazji startów w zawodach ale też ciężkich treningów – chyba pora na podmiankę na bardziej naturalne i zawierające mniej cukru! (przepis na DOMOWY IZOTONIK – tutaj).

Amerykanin – 9kg cukierków. Ja – nie wiem czy praliny się liczą? Jeżeli tak to 1kg, a jeżeli nie to jeszcze lepiej dla mnie bo ja cukierków nie lubię i nie kupuję i nie jem!

Amerykanin – 2.5kg frytek. Ja – cóż uwielbiam frytki, ale jem je rzadko – niech będzie, że 1kg w ciągu roku to zjem…..

Amerykanin – 3.5kg płatków kukurydzianych, prażonej kukurydzy i precli. Ja – niech będzie 200g bo pewno jakiś precel zjem w Berlinie a płatków kukurydzianych to od dawna nie mam w szafce kuchennej.

A teraz hit – statystyczny Amerykanin zjada 756 pączków rocznie! Myślę, że u mnie to będzie z 10 bo ostatnio odkryłam te małe kolorowe z dziurką, których skład przypomina tablicę pierwiastków ale daje takiego kopa cukrowego gdy jedzie się na rowerze…

Dalej, koledzy i koleżanki z za Oceanu zjadają 25kg ciastek i herbatników. To u mnie to może będzie 200g – bo czasem jakieś ciasteczko podadzą w kawiarni…

Na koniec lodowe szaleństwo – w wersji Amerykańskiej oznacza 75kg słodkich lodów. Ja zjem czasem jedną gałkę słonego karmelu, sięgnę po jakieś lody rzemieślnicze, modne ostatnio, ale do domu lodów nie kupuję, więc myślę, że będzie z tego pół kilo w skali roku.

Uff dobrze tak czasem zrobić sobie rachunek sumienia, myślę, że może nie doszacowałam ilości słodkości bo zdarza mi się zjeść tort, a tutaj w wersji amerykańskich statystyk to nie zalicza się ani do pączków ani do herbatników!


Wracając do książki – „Księga soków” Michael’a T. Murray’a to klasyka zdrowego odżywiania, ukazała się w Ameryce w 2013 i od tego czasu jest ważną pozycją wśród lektur związanych ze zdrowym i mądrym odżywianiem.

Jak już zrobimy sami ze sobą rozliczenie to warto zerknąć, które soki zawierają jakie witaminy. Autor przygotował encyklopedyczne zestawienie zarówno warzyw jak i owoców, z których można wyciskać soki. Żeby być mniej zagubionym w świecie wyciskania z książce znajdziemy również informacje o tym, jakie zalety mają różne rodzaje wyciskarek. Wreszcie na koniec możemy skorzystać z przepisów na sokowe koktajle, które mają leczyć różne przypadłości.

Owszem nie ma obrazków, są zwyczajne przepisy, które zawierają staranny opis zawartości odżywczych poszczególnych napoi.

Jeżeli ktoś szuka wiedzy o tym co wycisnąć do szklanki i jak czerpać z tego jak najwięcej to „Księga soków” z pewnością się przyda!


Księga soków, Pyszny przewodnik po zdrowiu i witalności,  Michael T.Murray, Wydawnictwo VIVANTE, Białystok 2017

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa